Może dlatego warto czasem pomilczeć... Choć mowa jest srebrem, to złoto bywa cenniejsze 😉 Ale, żeby nie było, nie sposób nie reagować! Emocje mówią jak jest, a umysł jak powinno być 😄 Pozdrawiam!
No właśnie, a drzemy koty... Bijemy się o swoje... Racje? Kładziemy na szali swoje zwycięstwo... A przecież nikt z nas w walce o słowa nie jest zwycięzcą
..za życia są wielkie sprawy, ważne i potrzebne na ten czas, który jest tu i teraz.. jesteśmy tak różni, lecz z chwilą śmierci wszystko się kończy, nie ma już różnic, nie ma już nic..
Czasami niektórym życie upływa na konfliktach, różnicach zdań, kłótniach, przepychankach i budzą się za pięć dwunasta, bo nie sposób zażegnać rozpoczętych problemów. Różnice mogą być inspirujące, nie muszą dzielić. Pod warunkiem, że umiemy się odezwać w porę 😉 Z szacunkiem dla sprawy i obu stron...
Niedawno przypomniałem sobie (w sensie "obejrzałem znów po wielu latach)"Życie wewnętrzne" Koterskiego (1986). Główni bohaterowie (zwłaszcza postać męska) byli tak obleśni w swych zachowaniach, że miałem ochotę przerwać seans. Była jedna, jedyna scena, w której ich coś połączyło i sprawiło, że raz jeden jedyny w całym filmie wpadli w dobry nastrój: Zaczęli obrabiać tyłki znajomym, dochodząc do jakże "radosnego" wniosku, że mają bardziej przechlapane, niż oni sami. Zastanawiam się nad tymi Twoimi "martwymi słowami". Jeżeli nic z nich nie wynika, jeżeli po dokopaniu się do różnic, okopujemy się na swoich stanowiskach i powtarzamy to samo, to rzeczywiście...., brak płodu słów, wniosków, zmian, uśmierca je, choć brzmią przecież tak samo, jak wcześniej.
Bardzo ciekawe i niebanalne nawiązania 😉 Jak twój końcowy wniosek dotyczący "martwych słów". Mam podobne odczucia. Po co używać języka (czyt. słów) skoro w danym czasie, momencie i chwili nic nie znaczą? Niektórzy z nas nie wyobrażają sobie, aby nie mówić czy pisać, przecież to nieodłączny sposób w jaki się wyrażamy i coś tworzymy. Sęk w tym, że za mało odpoczywamy i nie istniejemy w ciszy, aby napisać, albo powiedzieć naprawdę coś sensownego... Ot, takie przemyślenia 😉 Pozdrawiam i dziękuje Woland za cenny komentarz!
Słuszne spostrzeżenia.
OdpowiedzUsuńDziękuje!😊
UsuńMówić, pisać jest łatwiej, niż przezywać i działać!
OdpowiedzUsuńMoże dlatego warto czasem pomilczeć...
UsuńChoć mowa jest srebrem, to złoto bywa cenniejsze 😉
Ale, żeby nie było, nie sposób nie reagować!
Emocje mówią jak jest, a umysł jak powinno być 😄
Pozdrawiam!
tak sobie myślę, że patrząc z perspektywy śmierci nic co tu i teraz nie wydaje się być ważne...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a drzemy koty...
UsuńBijemy się o swoje...
Racje?
Kładziemy na szali swoje zwycięstwo...
A przecież nikt z nas w walce o słowa nie jest zwycięzcą
Myślę, że różnice to jednak częściej nas dzielą niż łączą. Ale to wszystko w obliczu śmierci i tak nie ma znaczenia. Potem pozostaje tylko żal.
OdpowiedzUsuńŚwietne spostrzeżenia!🙂
UsuńJeśli odejść, to bez żalu...
Czy za życia, czy przy pożegnaniu...
Słowa mają znaczenie.
..za życia są wielkie sprawy, ważne i potrzebne na ten czas, który jest tu
OdpowiedzUsuńi teraz.. jesteśmy tak różni, lecz z chwilą śmierci wszystko się kończy, nie ma już różnic, nie ma już nic..
- pozdrawiam :)
Czasami niektórym życie upływa na konfliktach, różnicach zdań, kłótniach, przepychankach i budzą się za pięć dwunasta, bo nie sposób zażegnać rozpoczętych problemów. Różnice mogą być inspirujące, nie muszą dzielić. Pod warunkiem, że umiemy się odezwać w porę 😉
UsuńZ szacunkiem dla sprawy i obu stron...
Niedawno przypomniałem sobie (w sensie "obejrzałem znów po wielu latach)"Życie wewnętrzne" Koterskiego (1986). Główni bohaterowie (zwłaszcza postać męska) byli tak obleśni w swych zachowaniach, że miałem ochotę przerwać seans. Była jedna, jedyna scena, w której ich coś połączyło i sprawiło, że raz jeden jedyny w całym filmie wpadli w dobry nastrój: Zaczęli obrabiać tyłki znajomym, dochodząc do jakże "radosnego" wniosku, że mają bardziej przechlapane, niż oni sami.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad tymi Twoimi "martwymi słowami". Jeżeli nic z nich nie wynika, jeżeli po dokopaniu się do różnic, okopujemy się na swoich stanowiskach i powtarzamy to samo, to rzeczywiście...., brak płodu słów, wniosków, zmian, uśmierca je, choć brzmią przecież tak samo, jak wcześniej.
Bardzo ciekawe i niebanalne nawiązania 😉
UsuńJak twój końcowy wniosek dotyczący "martwych słów".
Mam podobne odczucia.
Po co używać języka (czyt. słów) skoro w danym czasie, momencie i chwili nic nie znaczą? Niektórzy z nas nie wyobrażają sobie, aby nie mówić czy pisać, przecież to nieodłączny sposób w jaki się wyrażamy i coś tworzymy. Sęk w tym, że za mało odpoczywamy i nie istniejemy w ciszy, aby napisać, albo powiedzieć naprawdę coś sensownego...
Ot, takie przemyślenia 😉
Pozdrawiam i dziękuje Woland za cenny komentarz!
Pośpiech nigdy nie jest wskazany.... chyba tylko w miłości do ludzi...
OdpowiedzUsuńTak pisał ks Jan Twardowski ":
"śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą"
Pośpiech jest złym doradcą.
OdpowiedzUsuńNo chyba, że jesteśmy pod ściną 😉
Różnice nie raz śpieszą, aby nam o tym donieść 😉