Zagrabił liście i położył różę. Wcześniej odłożył konewkę. Cały czas mówił coś do siebie. Rozglądał się nerwowo. W końcu usiadł na ławce, a wzrok utkwił w kierunku bramy. Czekał aż przyjdzie. Wydobył z kieszeni zdjęcie. Wpatrywał się i wspominał. Zaczął szlochać...
Był czas, że czerpało się z życia ile się da. A nawet więcej. Tym razem należy się zatrzymać i poczekać.
W oddali dało się dostrzec pewną sylwetkę. Co prawda dość niewyraźną, ale postać zbliżała się żwawo, a krok był zdecydowany i śmiały.
Ktoś szybko otworzył wieko i zapytał czy wszystko zostało przygotowane zgodnie z życzeniem. Po anemicznym skinieniu głową, klient ubrał na siebie odświętny strój i zamknął za sobą drzwi.
Ostatnie spotkanie umówił pod ziemią.
© Artbook