Greg rozrabiał. Nie umiał usiedzieć. Wariował kiedy proszono go o
spokój. Bywały dni, że mało kto go interesował. Ale bywały też
takie, w których nikt nie powstrzymał go przed napaścią. W mordę
dostał uczeń, nauczyciel, woźny i w końcu dyrektor. Na dzielnicy
omijano dom Grega. Sąsiedzi wiedzieli, że to siedlisko przestępców.
Na przykład brat Grega spalił schronisko, a siostra truła
wszystkich czym popadnie. Padło kilku ludzi. Do dzisiaj nie wiadomo
czy to był przypadek, czy celowe działanie.
Greg lubił drzewa. Szczególnie jarzębinę. Dotykał drzewo za każdym razem kiedy wybierał się na miasto. Przybijał piątkę. Jesienią szczególnie. Polubił liście, pomarańczowe kulki, a potem korę.
Pewnego dnia serce wyryte na drzewie zwiastowało nową miłość i zapowiedź licznej rodziny. Zobaczyć takie znamię oznaczało huczne wesele i nie mniej szczęśliwe małżeństwo. Ale pan młody usunął drzewo. Przeszkadzało. Zniknęło serce. U Grega.
Pękło. Zabiło. Tylko raz.
© Artbook
Smutna historię. Bardzo lubię patrzeć na drzewo jarzębiny.
OdpowiedzUsuńHistoria choć smutna, to z ważnym przesłaniem 😉
Usuń..to bardzo smutna historia.. ludzie bywają tak różni.. przykre jest to, że tacy ludzie nie zaznali radości szczęścia..
OdpowiedzUsuń- pozdrawiam serdecznie!
Tak, ta historia, to przewrotność życia w każdym calu. Greg w brew pozorom nie był złym chłopakiem, jak mogłoby się wydawać. W każdym z nas jest odrobina wrażliwości, którą może wydobyć coś lub ktoś, po kim lub po czym nawet byśmy się tego nie spodziewali. Tekst zawiera sporo ukrytych odniesień, nawiązań i wartości, które są uniwersalne i stanowią przestrzeń do otwartej dyskusji na temat osób wykluczonych, obarczonych patologią lub postrzeganych jako aspołeczne i dysfunkcyjne ze względu na miejsce i środowisko, w którym dorastali. Pozdrawiam 🙂🖐️
Usuń